Pierwszy raz odjechałam od centrum tak daleko i sama, i pierwszy raz nie miałam za bardzo pojęcia dokąd idę, i czy aby na pewno w dobrym kierunku. I po raz kolejny udowodniłam sobie, że z moją orientacją w terenie wcale nie jest tak tragicznie jak sobie wmawiałam przez większość życia.
Za to na dobre już zawitała jesień.
Więc wędrowałam z muzyczką na uszach, i zaniepokojona zerkałam na mocno zachmurzone niebo. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. Szybki marsz na wzgórze Parliament Hill, które reklamują w przewodniku ze względu na wspaniały widok na Londyn. Widok może nie zapiera tchu w piersiach, ale za to Londyn przestaje wydawać się już taki duży jak się popatrzy na niego z góry;))
Z parków został mi tylko Regent's Park - podobno najładniejszy i z ZOO. Spróbuję sie przymierzyć któregoś dnia - pogoda jest póki co moim sprzymierzeńcem. Niesamowite, że mój parasol był tu w użyciu zaledwie trzy czy cztery razy. Kto by sie spodziewał???
Po Regent's Parku przyjdzie kolej na muzea. Albo przybieranie na wadze z powodu pochłanianych tonami ciastek brownie, które nie będą spalane porządnie na spacerach...:)
Upsss, właśnie zjadłam całą paczkę chipsów - sobotnich wieczorów po prostu nie mogę spędzac w domu!
4 komentarze:
Październikowy Londyn bez deszczu to rzeczywiście wyjątek - chyba specjalnie dla Buby pogoda postanowiła być bardziej przyjacielska..
Dobrze rozumiem uwielbienie brownie.. są pyszne! :)
Bezdeszczowy jesienny Londyn - to chyba niemozliwe.
Mnie tez smakowały ciasteczka brownie .
Ty slaba w orientacji???a kto po lasach kiedys z panem of geaografii Iwaniukiem zostal wybrany do w biegow na orientacje wlasnie??:)
Emi, ja naprawde nie wiem jak ja sie tam znalazlam!!! To jakis byl przypadek.Dramat:)
Ale co sie nabiegalam to moje!
Prześlij komentarz