sobota, 29 września 2007

To moj dom...

W koncu udalo mi sie zmobilizowac..Troche to trwalo, owszem, ale artysci zawsze dlugo czekaja na wene tworcza, prawda? Sprobuje dzis nadgonic stracony czas, zeby opisac jak najwiecej z tego co tu zrobilam do tej pory. Dlatego, czesc postow ma dzisiejsza date)))
Za chwile mina dwa tygodnie odkad tu jestem. Juz prawie nie pamietam podrozy (a przynajmniej niektorych jej fragmentow wole nie pamietac), walizka upchnieta pod lozko (ach, jak ja jej nienawidze!), a moje rzeczy powoli znajduja sobie miejsce w pokoju.



To moj dom... A raczej dom, w ktorym mieszkam:) Bordowe (?) drzwi po prawej prowadza do niewielkiego mieszkanka na gorze, ktore dziele z Susanne, mila i ciepla Irlandka..
I nasz zlew w lazienkce, Susanne jest z niego bardzo dumna i po zamontowaniu potrafila stac 20 minut w drzwiach lazienki i wzdychac jaki jest piekny;))) A ja oczywiscie przytakiwalam...bo naprawde jest ladny!


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Buba! Wspaniale, że znalazłaś czas, aby ruszyć z blogiem.
Z podróżą jeszcze w kraju było trochę przygód :) , ale najważniejsze, że bezpiecznie dotarłaś!

Widzę, że macie piękną pogodę. W kraju już jesień, z liśćmi we wszystkich kolorach - więc fajnie byłoby wrócić do późnego lata ;)

Anonimowy pisze...

Twój Blog wymiata!!

Anonimowy pisze...

O kurcze! Ty TEZ jestes teraz ruda?;)