Za chwile mina dwa tygodnie odkad tu jestem. Juz prawie nie pamietam podrozy (a przynajmniej niektorych jej fragmentow wole nie pamietac), walizka upchnieta pod lozko (ach, jak ja jej nienawidze!), a moje rzeczy powoli znajduja sobie miejsce w pokoju.
To moj dom... A raczej dom, w ktorym mieszkam:) Bordowe (?) drzwi po prawej prowadza do niewielkiego mieszkanka na gorze, ktore dziele z Susanne, mila i ciepla Irlandka..
I nasz zlew w lazienkce, Susanne jest z niego bardzo dumna i po zamontowaniu potrafila stac 20 minut w drzwiach lazienki i wzdychac jaki jest piekny;))) A ja oczywiscie przytakiwalam...bo naprawde jest ladny!
I nasz zlew w lazienkce, Susanne jest z niego bardzo dumna i po zamontowaniu potrafila stac 20 minut w drzwiach lazienki i wzdychac jaki jest piekny;))) A ja oczywiscie przytakiwalam...bo naprawde jest ladny!
3 komentarze:
Buba! Wspaniale, że znalazłaś czas, aby ruszyć z blogiem.
Z podróżą jeszcze w kraju było trochę przygód :) , ale najważniejsze, że bezpiecznie dotarłaś!
Widzę, że macie piękną pogodę. W kraju już jesień, z liśćmi we wszystkich kolorach - więc fajnie byłoby wrócić do późnego lata ;)
Twój Blog wymiata!!
O kurcze! Ty TEZ jestes teraz ruda?;)
Prześlij komentarz