piątek, 14 grudnia 2007

Christmas Party'80 - Mission Completed

Przebrania jak widać bardzo się udały!!! Zostaliśmy nawet nominowani do spontanicznej nagrody na najlepsze przebranie. A że przebranie było moim pomysłem zespół korporacyjny pytany o mój wkład w ich pracę przez te trzy miesiące mówi: 'Zaaranzowany wywiad z Financial Times dla klienta i nagroda za Roberta Palmera i dziewczyny";))) Miło być docenioną!











Impreza fajna, eksluzywna, a jedyną troską organizatorów było, czy oby nie zabraknie alkoholu...Nie wiem czy nie zabrakło, bo po deserze poszłam grzecznie do domu! Nazajutrz czekało na mnie kolejne Christmas Party - portugalskie!

wtorek, 11 grudnia 2007

Christmas Party'80

Ha!!! Mam pomysl na przebranie i zaraz bede go wdrazac. Co wiecej, ustawilam pol mojego sztywnego korporacyjnego teamu:) Stefan menedzer bedzie Robertem Palmerem, a my jego tajemniczymi dziewczynami-muzykami.

Przebranie proste, gitary mamy zrobione z tektury, bedzie zabawa:)
Zdjecia macie jak w banku!

Caluję!

niedziela, 2 grudnia 2007

Portugalskie zabawy, część 1,2 i 3

18 dni do końca, a ja chyba nie chcę wracać. Próbuję wykorzystać te ostatnie momenty - niedługo chyba już będę musiała zacząć się pakować. I kurcze muszę powoli myśleć nad moim kostiumem na Trimedia Christmas Party - lata 80'. Może ktoś ma jakiś pomysł?

Tutaj w międzyczasie małe zmiany, była przez tydzień w innej firmie w ramacha grupy. Kurcze, zupełnie inni ludzie! Pomijając fakt, że zawodowo niczym mnie nie zaskoczyli, w sensie zadań przekazanych do wykonania (dwie isty mediów i dwie informacje do napisania, a poza tym codzienny przegląd gazet), okazali się nadzwyczaj sympatyczni - dostałam od nich na pożegnanie paczkę earl-gray i piękny dzbanek do parzenia herbaty:) Miło prawda? Zwłaszcza, że byłam u nich zaledwie tydzień!!!Jutro wracam do Stefana i swojego sektora energetycznego.

Ponieważ zaczynam kompletować prezenty od angielskiego Mikołaja po pracy zapuszczam się w dzikie ostępy Oxford i Regent's Street, tak to się dopiero dzieje. Padam z nóg po powrocie do domu...

A towarzysko...

Tydzień temu Portugalczycy udowadniali mi, że potrafią pić wódkę. Muszę przyznać, że mnie przekonali:) Jacek przywiózł dwie butelki 0.7 - wyborową i żubrówkę - a było nas chyba z 10 osób, więc tak naprawdę żadnego pijaństwa. Poza jednym może wyjątkiem - Ricardo, który uparcie nie wierzył, że lepiej nie mieszać wódki z piwem. I pomieszał...hahaha, nie będę wdawać się w niepotrzebne szczegóły:)


Rita, Isabel i Luis - z nimi spędzam w sumie najwięcej czasu. Isabel pracuje w Instytucie Badań nad Rakiem Piersi, Luis w firmie kurierskiej gdzieś w back office i w lutym przeprowadza sie do Brukseli, gdzie sciąga go TNL.


Powrót do czasów ISCTE, mojej uczelni w Lizbonie gdzie obie z Rita grałyśmy w reprezentacji;))


W piątek i wczoraj świętowaliśmy urodziny Rity, niestety jestem tak roztrzepana, że aparat owszem, wzięłam, ale baterie zostały w ładowarce w domu. Oj..!! Czekam więc teraz na zdjęcia od Rity i jak tylko będę coś miała wrzucam tutaj:)

Dobranoc!!!